Bitwy

Po umocnieniu się i okrzepnięciu władzy muzułmanów w Medynie, Kurejszyci zaczęli się obawiać o bezpieczeństwo swoich szlaków handlowych do Syrii. W liście adresowanym do Abdallaha ibn Ubayy ibn Salul[1], Kurejszyci grozili zabiciem wszystkich mężczyzn zamieszkujących Medynę i wzięciem do niewoli kobiet, jeśli nie wypędzą Muhammada. Prorok chwilowo na to nie zareagował. Kiedy zaś Sa’d ibn Mu’adh udał się do Mekki w celu wykonania mniejszej pielgrzymki (umra), został zatrzymany przy wejściu do Ka’by. Nie pozwolono mu na jej okrążenie (część rytuału pielgrzymki). Mekkańczycy wysłali też oddziały wojskowe w kierunku Medyny.

Bitwa pod Badr

W takich okolicznościach muzułmanie musieli przejąć kontrolę nad syryjskim szlakiem handlowym. Miało to skłonić Kurejszytów i inne wrogie siły do zrewidowania swej dotychczasowej polityki. Nadszedł również czas, by Prorok dowiódł gotującym się przeciwko niemu siłom, że nie da się powstrzymać głoszenia islamu ani wykorzenić go z serc zwolenników.

Na początku roku 624 w zasięgu muzułmanów znalazła się wielka karawana kurejszycka, podążająca szlakiem z Syrii do Mekki, i eskortowana przez 40 strażników. Transportowano w niej dobra zakupione za własność pozostawioną przez Emigrantów w Mekce. Kierujący karawaną Abu Sufian, naturalnie obawiał się, że muzułmanie spróbują odzyskać utraconą własność. Posłał zatem do Mekki wysłannika po posiłki i pomoc. Wiadomość wywołała w mieście zamieszanie. Przywódcy kurejszyccy zdecydowali się na otwartą walkę z Prorokiem. Z Mekki z pompą wyruszyło 1000 żołnierzy, których celem było zniszczenie rosnącej potęgi muzułmanów. Przy okazji zamierzano też zastraszyć sąsiednie plemiona, aby w ten sposób zapewnić trwałe bezpieczeństwo swoim karawanom.

Wysłannik zrozumiał, że jeśli natychmiast nie podejmie skutecznych kroków, to głoszenie islamu spotka dotkliwy cios. Jeśliby Kurejszyci przejęli inicjatywę i zaatakowali Medynę, mała społeczność muzułmańska mogłaby przestać istnieć. Jeśliby zaś - ze względu na siłę nadchodzącego wojska -ich karawana dotarła spokojnie do Mekki, to zostałby nadwerężony prestiż polityczny i militarny muzułmanów. W konsekwencji na włosku wisiało by ich życie, własność i honor.

Postanowiwszy użyć wszystkich dostępnych sił, Prorok opuścił Medynę. Choć on sam mógł pragnąć stoczyć rozstrzygającą bitwę z Kurejszytami, to jednak większość muzułmanów opowiadała się za tym, by przejąć karawanę i odzyskać swą własność. Prorok zebrał więc ludzi i wyjaśniał, że karawana handlowa Kurejszytów znajduje się na północy, a ich armia podąża z południa w kierunku Medyny. Powiedział też o obietnicy Boga, zgodnie z którą będą w stanie odnieść sukces w obu przypadkach. Mieli jedynie wybrać jeden z dwóch możliwych celów.

Świadom zamiarów Proroka, Emigrant o nazwisku Miqdad ibn Amr odrzekł:

„O Wysłanniku Boży, postąp tak, jak zalecił ci Bóg. Będziemy z tobą, gdziekolwiek się udasz, nawet tak daleko, jak Bark al-Ghimad. Nie powinniśmy mówić tak, jak Dzieci Izraela do Mojżesza: ‘Idź, ty i twój Pan, i walczcie. My tutaj zostaniemy”. Powiemy raczej: ‘Idź, ty i twój Pan, i walczcie, a my będziemy walczyć po twojej stronie dotąd, dopóki poruszają się powieki któregokolwiek z nas”.[2]

Do czasu bitwy pod Badr, Wysłannik nie oczekiwał pomocy zbrojnej ze strony Pomocników z Medyny. To był pierwszy raz, kiedy mieli dowieść swego zaangażowania na rzecz islamu. Nie zwracając się do nich bezpośrednio, Prorok ponownie przedłożył swoim słuchaczom dwie alternatywy. Pojmując, o co chodzi Muhammadowi, eden z Ansarów – Sa’d ibn Mu’adh, przywódca plemienia Aus, podniósł się i rzekł:

„O Wysłanniku Boży. Sądzę, że twoje pytanie skierowane jest do Ansarów. Wierzymy w to, co głosisz, potwierdzamy, że jesteś Wysłannikiem Bożym i dajemy świadectwo prawdzie twojego nauczania. Złożyliśmy ci przysięgę wierności: będziemy ci posłuszni. Zatem, czyń, jak uważasz! Na Jedynego, który posłał cię z prawdą, jeślibyś zaprowadził nas do morza i zanurkował w nim, to nikt z nas nie pozostał by w tyle. Zabierz nas zatem na pole bitwy z bożym błogosławieństwem.”[3]

Zatem podjęto decyzję, by walczyć. Jak wspomniano wyżej, był to również dekret boży.

Armia mekkańska liczyła 1000 wojowników, włączając w to 600 żołnierzy ubranych w kolczugi oraz 200 konnych. Towarzyszyli jej pieśniarze i tancerze. Gdziekolwiek się zatrzymywano na postój, miały miejsce pijatyki i tańce. Żołdacy w arogancki sposób wyładowywali swą siłę wojskową i liczebną na plemionach i osadach, przez które przechodzili, przechwalając się, że są niezwyciężeni. Ich ekspedycja miała na celu pokonanie sił wiary, prawdy i sprawiedliwości.

Wojsko muzułmańskie składało się z 313 wojowników: 86 Emigrantów i 227 Ansarów. Jedynie dwóch lub trzech muzułmanów miało posiadało konie, gdyż ich zasoby były skromne. Wielbłądów nie było więcej jak 70, zatem wymieniały się nimi po 3-4 osoby. Sam Prorok wymieniał się z dwoma innymi muzułmanami. Kiedy poprosili go, by zachował wielbłąda dla siebie, odrzekł: „Nie jesteście silniejsi ode mnie. A wypoczynku potrzebuję tyle, co i wy”.[4]

Żołnierze muzułmańscy byli w pełni oddani sprawie islamu i gotowi za niego umrzeć. Żeby doprowadzić do tego, co zamierzył, Bóg ukazał Wysłannikowi we śnie jedynie małą liczbę wrogich żołnierzy. Sprawił też, Mekkańczykom zdawało się, że muzułmanów jest mniej, niż w rzeczywistości (8:44).

Obydwie armie spotkały się pod Badr. Mekkańczycy przeważali liczebnie i byli lepiej wyposażeni. Na pole bitwy pierwsi dotarli muzułmanie. Rozłożyli się obozem wokół studni. Skorzystali z obfitych opadów poprzedniej nocy i szybko zgromadzili zapasy wody w dużych pojemnikach. Deszcz związał także luźny piasek w górnej części doliny, gdzie umocowali swe namioty. Dzięki temu mogli stawiać na gruncie twardą stopę i łatwiej poruszać się po piasku. Jednakże w części dolnej, gdzie stacjonowały oddziały kurejszyckie, grunt był bagnisty. Oprócz tego, Bóg dał muzułmanom poczucie pokoju i bezpieczeństwa (8:11).

Ze swojego miejsca muzułmanie mogli obserwować całe pole bitwy, które było podzielone na trzy części: centrum i dwie flanki. Środek sił muzułmańskich składał się z czołowych Emigrantów i najbardziej oddanych Wysłannikowi Ansarów. Mus’ab ibn Umayr, członek jednej z najbogatszych rodzin mekkańskich, który przyjął islam, jako młodzieniec, dzierżył sztandar Proroka. Wszystko, co miał, poświęcił na drodze Boga, a zginął w bitwie pod Uhud, gdzie był ponownie chorążym. Straciwszy prawą rękę, pochwycił sztandar do lewej; a kiedy i ją stracił, postawiono go przy Proroku, gdzie też w końcu w wirze walki oddał życie. Flankami dowodzili: Ali i Sa’d ibn Mu’adh. Ali miał zaledwie 9 lub 10 lat, gdy rzekł do Wysłannika: „Ja ci pomogę”. Było to na początku misji prorockiej Muhammada, gdy zebrał on swych krewnych, daremnie oczekując ich konwersji i wsparcia. Zaś w noc Emigracji, dla zmylenia wrogów Proroka, Ali spał w jego łóżku. Muhammad w tym czasie opuszczał Mekkę. Kiedy zaś wrogowie, otaczający jego dom, odkryli podstęp, dotarł już do groty Thawr. Ali był całkowicie oddany sprawie Boga.

Wysłannik zachował wszelkie możliwe środki ostrożności i poczynił odpowiednie przygotowania. Zmobilizował odwody i wybrał na dowódców ludzi najbardziej się do tego nadających. Swój namiot ustawił w m miejscu, z którego mógł widzieć całe pole bitwy i stale przekazywać swe rozkazy. Wreszcie pomodlił się z wielka pokorą:

„Boże, są tutaj Kurejszyci, którzy w swej chełpliwości negują Twego Wysłannika i wykrzykują kłamstwa przeciwko niemu. Boże, wesprzyj nas pomocą, którą mi przyobiecałeś. Boże, jeśliby zginęła ta mała grupa muzułmanów, nikt na świecie by nie pozostał, by Ciebie czcić.”[5]

Po modlitwie rzucił w kierunku wrogów garść pyłu, mówiąc: „Niechaj wypłowieją im twarze”.[6]

Badr stanowiło dla muzułmanów ciężką próbę. Mogli zwyciężyć, albo zginąć, gdyż nie wolno im było uciec z pola bitwy. Mieli prawo – pod silnym naciskiem wroga - wycofać się w uporządkowanym szyku, w celu przegrupowania sił, lub połączenia się z innymi oddziałami (8:15), ale nie z powodu tchórzostwa lub defetyzmu. Taka chaotyczna ucieczka znaczyła by, że przedkładają swe życie nad islam, co jest głównym i śmiertelnym grzechem.

Rozpoczyna się bitwa

W pierwszej linii frontu Kurejszytów znajdował się Utba ibn Rabi’a, jego brat Shayba i syn – Walid. Wyzwali muzułmanów na pojedynek. Do przodu wyszli trzej młodzi Medyńczycy. „Nie będziemy walczyć z rolnikami i pastuchami z Medyny” – zawołał arogancko Utba. Na to czekał Wysłannik. Posłał do walki Hamzę, Alego i Ubajdę ibn Haritha. Hamza pokonał i zabił Utbę, Ali dwoma ciosami zabił Walida, zaś Ubajda, który był starszym człowiekiem, walczył z Szejbą, ale został ranny w kolano. Hamza i Ali ocalili jego życie, zabili Szejbę i wynieśli Ubajdę.

Kurejszytów zaskoczył taki, nieoczekiwany początek. W samej bitwie również zdecydowanie ponieśli klęskę, choć wcześniej byli pewni zwycięstwa, ze względu na przewagę liczebną i wyższość uzbrojenia. Zginęło 70 Kurejszytów. Auf i Mu’awwidh (dwaj bracia z Medyny) dołączyli – w celu zabicia Abu Jahla- do Abdallaha ibn Masuda. Abu Jahl nazywany był przez proroka Muhammada „Faraonem wspólnoty muzułmańskiej”.[7] Zostali zabici prawie wszyscy przywódcy Kurejszytów: Abu Jahl, Walid ibn Mughira, Utba ibn Rabi’a, As ibn Said, Umayyah ibn Khalaf oraz Nawal ibn Khuwaylid. Przed bitwą Wysłannik pokazywał miejsca, gdzie ci ludzie zginą, mówiąc: „Utba zostanie zabity tuitaj, Abu Jahl tutaj a Umayyah ibn Khalaf tutaj…”[8] Do niewoli dostało się 70 Kurejszytów. Część z nich zapłaciła okup i została zwolniona. Ci, którzy potrafili pisać i czytać, mieli zostać zwolnieni bez okupu, po nauczeniu tej sztuki niepiśmiennych muzułmanów. Taka polityka przyniosła pewne korzyści: jeńcy, którzy oczekiwali raczej egzekucji, szczęśliwi zapłacili okup, zaś ci muzułmanie, którzy dotąd byli analfabetami, stali się piśmienni i łatwiej mogli głosić islam. Zwiększyli tez szacunek do siebie. Poza tym ich nauczyciele mogli sporo dowiedzieć się o islamie, a ich rodziny – widząc swych bliskich żywymi – porzucali swój uprzednio niechętny stosunek do tej religii i jej wyznawców.

Bitwa pod Uhud

Zwycięstwo pod Badr z jednej strony podniosło prestiż muzułmanów w całej Arabii, z drugiej zaś zaalarmowało ich wrogów na Półwyspie. Muzułmanie znaleźli się ponownie w trudnej sytuacji, narażeni na gniew sąsiednich społeczności.

Medyńscy Żydzi nie byli chętni do honorowania swego porozumienia z muzułmanami, zawartego po ich Emigracji. W czasie bitwy pod Badr faworyzowali politeistów z Mekki, potem zaś zachęcali ich i inne plemiona arabskie do zjednoczenia się przeciwko muzułmanom. Współpracowali także z Hipokrytami, którzy znaleźli się pośród muzułmańskich władz Medyny.

Ażeby utrudnić rozprzestrzenianie się islamu, podżegali również stare animozje pomiędzy Aus i Chazradż, dwoma plemionami medyńskich muzułmanów. Zaś Ka’b ibn Ashraf, przywódca żydowskiego plemienia Banu Nadir, wjeżdżając do Mekki recytował swe poruszające elegie, poświęcone Mekkańczykom, którzy zginęli pod Badr. W ten sposób chciał prowokować Kurejszytów do nowego konfliktu z muzułmanami. W wygłaszanych wierszach obrażał też muzułmanów i szydził z Proroka Muhammada.

Plemiona żydowskie nie liczyły się już prawie zupełnie z zawartym kiedyś traktatem. Kilka miesięcy po Badr pewna muzułmanka została potraktowana w sposób nieprzyzwoity przez paru Żydów z plemienia Banu Qaynuqa. W następstwie tego wywiązała się bójka, w której zginął jeden muzułmanin i jeden Żyd. Prorok upomniał Żydów za hańbiące zachowanie i przypomniał o wynikających z umowy zobowiązaniach. Na to Żydzi odpowiedzieli groźbą: „Niech nie zwiedzie cię spotkanie z ludźmi, którzy nie mieli pojęcia o rzemiośle wojennym. Miałeś szczęście. Na Boga, kiedy będziemy z tobą walczyć, zrozumiesz, że jesteśmy prawdziwymi wojownikami”.

Ostatecznie Prorok Muhammad zaatakował Banu Qaynuqa, pokonał ich i wypędził z przedmieść Medyny. Poza tym, Muhammad ibn Maslama zabił Ka’ba ibn Ashrafa i zakończył w ten sposób jego kłopotliwą działalność.

Przyczyny bitwy

Kurejszyci wciąż nie mogli się pogodzić ze swoją porażką w bitwie pod Badr. Kobiety każdego dnia lamentowały nad śmiercią swych bliskich i zachęcały tych, co przeżyli do rewanżu. I rzeczywiście, w rok po Badr, Kurejszyci zaatakowali Medynę siłami 3000 żołnierzy, w tym 700 w kolczugach i 200 konnych.

Dowiedziawszy się o marszu Mekkanczyków na Medynę, Prorok zwołał naradę, aby ustalić sposób zmierzenia się z tym zagrożeniem. W nocy śnił, że był w kolczudze z poszczerbionym mieczem, a w pobliżu szlachtowano kilka wołów. Interpretował sen tak, że powinni bronić się w granicach Medyny, i że męczeńską śmierć poniesie ważny członek jego rodziny oraz kilku Towarzyszy. Wiedział, że armia mekkańska przybywała, by walczyć w otwartym polu. Zatem, jeśliby muzułmanie bronili się w obrębie Medyny, to wrogowie nie znieśliby długiego oblężenia. Dawał raz jeszcze Towarzyszom do zrozumienia, że muzułmanie reprezentują pokój i bezpieczeństwo, i że mogą uciekać się do użycia siły jedynie po to, by usuwać przeszkody w głoszeniu islamu, albo w celu obrony siebie, wiary albo kraju.

Jednakże kilku młodych ludzi pragnęło męczeństwa. Niezadowoleni z tego, że nie walczyli pod Badr, pragnęli teraz zmierzyć się z wrogiem poza miastem. Stało się to problemem, gdyż ostatecznie większość przychyliła się do tej sugestii. W końcu prorok przystał na nią. Później jednak młodzi ludzie, od których zaczęła się cała sprawa, pojęli swój błąd i żałowali swego zachowania, tym bardziej, że starszyzna wyrażała swe niezadowolenia z powodu ich nalegania na konfrontację z wrogiem. Wówczas starszyzna udała się do Wysłannika z informacją o zmianie sytuacji. Ten jednak odrzekł: „Nie przystoi prorokowi zdejmować kolczugę po tym, jak już ją założył.”[9]

Podjąwszy decyzję zgodną z wolą większości, Prorok i 1000 wojowników opuściło Medynę, udając się pod Uhud, które jest wzgórzem wulkanicznym, znajdującym się zaledwie kilkanaście kilometrów od miasta. Wokół wzgórza rozciąga się równina. Muzułmanie przeszli już połowę drogi, gdy Abdallah ibn Ubayy ibn Salul nieoczekiwanie wycofał się ze swoim oddziałem, liczącym 300 wojowników. Wydarzenie to, mające miejsce niemal tuż przed rozpoczęciem bitwy, spowodowało takie zamieszanie, że wycofać się pragnęli także ludzie z plemion Banu Salama i Banu Haritha. Ostatecznie jednak przekonano ich, by pozostali.

Tymczasem Wysłannik wraz z pozostałymi 700 wojownikami szedł naprzód. Ustawił ich u podnóża góry Uhud, tak że była ona za nimi, a armia Kurejszytów – naprzeciwko nich. Przeciwnik mógł dokonać niespodziewanego ataku jedynie od strony jednego przejścia na górze. Tam też Prorok posłał 50 łuczników pod wodzą Abdallaha ibn Jubayra. Rozkazał mu dopilnować, by nikt spośród łuczników nie ruszał się z wyznaczonego miejsca i dodał: „Nawet jeśli zobaczycie ptaki fruwające z naszym mięsem, nie wolno wam się stąd ruszyć”.[10]

Chorążym był Musab ibn Umayr, Zubayr ibn Awwam dowodził konnicą, a Hamza – piechotą. Wojsko gotowe było do walki. Ażeby zachęcić swych Towarzyszy do boju, Prorok wyciągnął miecz i zapytał: „Kto chciałby mieć ten miecz w zamian za wypełnienie jego powinności?” Wówczas Abu Dujana zapytał: „A jaka jest jego powinność?” „Walczyć, aż zostanie złamany” – odrzekł Muhammad (pokój z nim). Miecz na bitwę zabrał Abu Dujana. Hamza, wuj Proroka, zwany „Lwem Boga”, nosił na swej piersi strusie pióro. Do Towarzyszy Wysłannika odnoszą się wersety opisujące także przyjaciół poprzednich proroków:

„A iluż proroków walczyło mając za sobą liczne tysiące?! Oni nie osłabli od tego, co ich dosięgło na drodze Boga, nie osłabli i nie poddali się. A Bóg kocha ludzi wytrwałych. Jedyne ich słowa były: „Panie nasz! Przebacz nam nasze grzechy i występność naszego zachowania! Utwierdź nasze stopy i udziel nam pomocy przeciw ludowi niewiernemu!” Bóg dał im nagrodę tego świata oraz piękną nagrodę życia ostatecznego. Bóg kocha ludzi czyniących dobro!” (3:146-48)

W pierwszej fazie bitwy muzułmanie pokonali wrogów tak łatwo, że Abu Dujana wjechał w głąb oddziałów kurejszyckich. Tam natknął się na żonę Abu Sufiana (dowódcy wrogiej armii) – Hind. Wpierw zamierzał ją zabić, ale potem oszczędził „by nie zabrudzić miecza Proroka krwią kobiety”.[11] Ali pozbawił życia Talha ibn Abi Talha, który niósł sztandar nieprzyjaciela.

Oddziały wroga zaczęły się wycofywać, a muzułmanie zbierali łupy. Łucznicy na górze dostrzegli to i zapragnęli dołączyć do nich. Abdallah ibn Jubayr przypomniał o rozkazie Proroka, ci jednak odrzekli: „Wydał ten rozkaz, gdyż nie wiedział, jaki będzie wynik bitwy”. Zatem niemal wszyscy łucznicy opuścili swój posterunek i pospieszyli po łupy. Zauważył to Chalid ibn Walid, dowódca konnicy Kurejszytów i postanowił wykorzystać tę okazję, by poprowadzić swych ludzi naokoło góry Uhud, a następnie zaatakować flankę muzułmanów przez przejście, które opuścili łucznicy. Tak też uczynił, a resztki sił Abdallaha ibn Jubayr nie były w stanie go powstrzymać.

Widząc ów niespodziewany zwrot w bitwie, żołnierze wroga wrócili i przyłączyli się do walki od przodu. Teraz sytuacja zmieniała się na niekorzyść muzułmanów. Oba nieoczekiwane ataki spowodowały w ich szeregach wielkie zamieszanie. Tymczasem wrogowie chcieli pojmać Proroka albo go zabić i w tym celu rzucili się w jego kierunku z mieczami, włóczniami, strzelając z luków i rzucając kamieniami.

Hind, która straciła pod Badr swego ojca i brata, nalegała na Wahshiego (czarnego niewolnika), by zabił Hamzę. Ten walczył zaciekle, ale w końcu przeszyła go włócznia Wahshiego, tuż nad udem. Hind podeszła do jego ciała i nakazała, aby otworzono mu brzuch. Następnie wykroiła wątrobę i zjadła.

Mus’aba ibn Umayr, który dzierżył sztandar muzułmanów, zabił wojownik medyński Ibn Kami’a. Ponieważ zaś Mus’ab budową ciała przypominał Proroka Muhammada, Ibn Kami’a sądził że to jego właśnie pozbawił życia. W międzyczasie Muhammad został raniony uderzeniem miecza i kilku kamieni. Upadając na ziemię i krwawiąc obficie, wyciągnął swe dłonie i modlił się: „Boże, przebacz memu ludowi, gdyż on nie zna (prawdy).”[12]

Plotka o męczeństwie Proroka osłabiła ducha bojowego wielu Towarzyszy. Z poświęceniem jednak walczyli tacy wojownicy, jak Ali, Abu Dujana, Sahl ibn Hunayf, Talha ibn Ubaydullah, Anas ibn Nadr i Abdallah ibn Jahsh. Wiele kobiet muzułmańskich, słysząc o całym zamieszaniu pospieszyło na pole bitwy. Sumayra z plemienia Banu Dinar straciła w bitwie swego męża, ojca i brata. Świadoma jednak, jaką wagę dla istnienia wspólnoty muzułmańskiej ma życie Muhammada, pytała wszędzie właśnie o niego. Zobaczywszy go żywego, powiedziała: „Wszystkie nieszczęścia są dla mnie niczym, jeśli ty żyjesz, Wysłanniku”.[13]

W pobliżu Proroka walczyła Umm Umara. Zdumiony jej dzielnością, zapytał: „Któż inny zdołałby znieść to wszystko, co ty znosisz?”[14]

O rzekomej śmierci Wysłannika dowiedział się Anas ibn Nadir. Zwiększyło to tylko jego zaciętość. W walce odniósł 80 ran. Natomiast Sa’d ibn Rabi umierając miał 70 ran. Jego ostatnie słowa brzmiały: „Przekażcie Wysłannikowi moje pozdrowienia. Wyczuwam spoza Uhud zapach raju”.[15]

Bezpośrednio przy Proroku stali: Ali, Abu Dujana i Sahl ibn Hunayf. Trzykrotnie Muhammad wskazywał na któregoś ze zbliżających się wrogów, i trzykrotnie Ali odparł ich atak.

Pomimo heroicznej walki muzułmańskich wojowników wokół Wysłannika, klęska wydawała się nieunikniona, dopóki Ka’b ibn Malik, widząc Proroka Muhammada, nie zawołał: „Muzułmanie! Dobre wieści! Oto Wysłannik, tutaj! Ze wszystkich stron pola bitwy pospieszyli Towarzysze, ustawili mur wokół niego i eskortowali go w bezpieczne miejsce na górze.

Przyczyny zdarzeń pod Uhud

Zanim wyjaśnimy przyczyny zdarzeń podczas bitwy pod Uhud musimy zwrócić uwagę, że Towarzysze Proroka, wyróżnieni jego przyjaźnią, mieli być względem niego najbardziej posłuszni: „Im większe błogosławieństwo, tym większa odpowiedzialność”.

Czytamy na przykład: „O żony Proroka! Którakolwiek z was popełni bezecność jawną, to otrzyma karę podwojoną dwukrotnie…Wy nie jesteście takie jak inne kobiety” (33:30, 32). Analogicznie nawet mały grzech, popełniony przez Towarzyszy, zasługiwał na surową karę. Należeli bowiem do rzędu ludzi „pierwszych pod względem wiary i bliskości do Boga”, a ich zachowanie miało stanowić przykład do naśladowania dla następnych pokoleń. Musieli zatem mieć czystą wiarę i intencje, być absolutnie szczerzy w oddawaniu czci Bogu, prawi w zachowaniu, a także w szczególny sposób dbać o to, by nie grzeszyć i zachowywać posłuszeństwo wobec Boga i Jego Wysłannika.

Bóg powołał społeczność Muhammada, by była „najlepszym narodem, jaki został utworzony dla ludzi: wy nakazujecie to, co jest uznane, a zakazujecie tego, co jest naganne; i wierzycie w Boga.” (3:110)

Zostali również ustanowieni „narodem znajdującym się pośrodku, abyście byli świadkami dla ludzi i aby Posłaniec był świadkiem dla was.” (2:143)

We wczesnych latach okresu medyńskiego, grupa Towarzyszy składała się z prawdziwie wierzących i z Hipokrytów. Dlatego też Bóg chciał „przesiać” Swych prawdziwych świadków wobec ludzkości i zobaczyć, kto zmagał się ciężko na Jego drodze i pozostał niewzruszony (3:141-142). Stąd też bitwa pod Uhud stała się decydującą próbą, mającą oddzielić szczerych i wytrwałych od obłudnych i chwiejnych. Posłużyła umocnieniu wspólnoty muzułmańskiej.

Po tych uwagach wstępnych streścimy przyczyny, dla których muzułmanie nie odnieśli powodzenia w bitwie pod Uhud:

Wysłannik, który był naczelnym dowódcą, sądził, że powinni pozostać w Medynie. Młodsi Towarzysze, niedoświadczeni i podekscytowani, nalegali na niego, by wyjść z miasta. To był błąd, gdyż przecież Prorok wiedział, że armia Kurejszytów przybywała po to, by zmierzyć się w otwartym polu.

Łucznicy rozmieszczeni tak, by chronili armię, opuścili swoje miejsca. Fałszywie zinterpretowali rozkaz nie ruszania się z miejsca i odeszli, głodni łupów.

300 Hipokrytów, zatem trzecia cześć armii, zdezerterowało w połowie drogi i powróciło do Medyny. Podminowało to morale plemion Banu Salama i Banu Haritha, które tylko z wielkim trudem udało się zatrzymać. Poza tym, mała grupa Hipokrytów demoralizowała muzułmanów już podczas bitwy.

Kilku Towarzyszy straciło cierpliwość. Działali, pod pewnymi względami, niezgodnie z nakazami pobożności i skusiły ich dobra materialne.

Niektórzy wierni byli przekonani, że jak długo przebywa z nimi Wysłannik, tak długo będą niezwyciężeni. Wydarzenia spod Uhud nauczyły ich, że – aby zasłużyć na Boską pomoc – potrzeba, prócz wiary i oddania, także rozwagi, strategii i wytrwałości. Zrozumieli również, że świat jest dla nich miejscem próby:

„Już przed wami różne były drogi postępowania. Wędrujcie więc po ziemi i patrzcie, jaki był ostateczny koniec tych, którzy oskarżali o kłamstwo! To jest wyjaśnienie dla ludzi, droga prosta i napomnienie dla bogobojnych. I nie słabnijcie, i nie smućcie się; wy będziecie górą, jeśli jesteście wierzącymi! Jeśli boli was jakaś rana, to podobna rana boli innych ludzi. Takie dni zmieniamy kolejno wśród ludzi, żeby Bóg poznał tych, którzy wierzą, i wziął spośród was świadków - a Bóg nie kocha ludzi niesprawiedliwych –i aby oczyścił tych, którzy wierzą, i unicestwił niewiernych.” (3:137-41)

Ci, którzy nie wzięli udziału w bitwie pod Badr, szczerze modlili się do Boga o męczeństwo. Byli głęboko oddani sprawie islamu i tęsknili za spotkaniem z Bogiem. I rzeczywiście, tacy ludzie, jak Abdallah ibn Jahsh, Anas ibn Nadr, Sa’d ibn Rabi, Amr ibn Jamuh oraz Abu Sa’d Haysama zasmakowali męczeństwa. Koran tak ich wychwala: „Wśród wierzących są ludzie wierni przymierzu, które zawarli z Bogiem. I są wśród nich tacy, Którzy już wypełnili swe ślubowanie, I są też inni, którzy jeszcze czekają, Lecz nie zmienili się wcale. (33:23)

Każdy sukces i triumf zależy od Boga, który czyni to, co zechce i nie sposób tego kwestionować. Wiara w Jedność Boga oznacza, że wierni muszą zawsze przypisywać swoje dokonania Bogu i nigdy nie „przywłaszczać” sobie uczynionego dobra. Jeśli zwycięstwo pod Badr wywołało u niektórych muzułmanów pychę, i jeśli przypisywali sukces swej własnej roztropności, sprytowi lub jakimś innym przyczynom materialnym, to stanowiło to jeden z powodów niepowodzenia pod Uhud.

W oddziałach kurejszyckich znajdowało się kilku wspaniałych dowódców i żołnierzy (takich jak Chalid ibn Walid, Ikrima ibn Abi Dżahl, Amr ibn al-As i Ibn Hiszam), którzy zostali przeznaczeni przez Boga do tego, by w przyszłości stali się wielkimi sługami islamu. Ze względu na ich przyszłą służbę, Bóg mógł nie chcieć całkowicie pogrążyć ich poczucia honoru. Zatem, jak to wyraził Bediüzzaman Said Nursi, Towarzysze przyszłości pokonali Towarzyszy teraźniejszości.

Następujące wersety wyjaśniają powody niepowodzenia wraz z jego następstwami, oraz mówią, jaka z tego nauka:

„Czy, sądzicie, że wejdziecie do Ogrodu, zanim jeszcze Bóg uzna tych spośród was, którzy się zmagali w walce i pozna tych, którzy są wytrwali?” (3:142)

„Muhammad jest tylko Posłańcem. Posłańcy przeminęli już przed nim. Czy jeśli on umrze lub zostanie zabity, wy obrócicie się na piętach? A kto obraca się na piętach, nie zaszkodzi w niczym Bogu, lecz Bóg zapłaci tym, którzy są wdzięczni. I żadna dusza nie może umrzeć inaczej, jak za zezwoleniem Boga, według zapisu ustanawiającego termin. A kto pragnie nagrody tego świata, to My mu ją damy; a kto pragnie nagrody życia ostatecznego, to My ją też damy. My niebawem zapłacimy tym, którzy są wdzięczni.” (3:144-45)

„I uczynił dla was Bóg prawdziwą Swoją obietnicę, kiedy zniszczyliście ich - za Jego zezwoleniem. A kiedyście się załamali i zaczęliście się wzajemnie sprzeczać, i podnieśliście bunt - a On przecież pokazał wam to, co kochacie - wśród was ujawnili się tacy, którzy pragnęli tego świata, i wśród was byli tacy, którzy pragnęli życia ostatecznego. Potem On odwrócił was od nich, aby was doświadczyć. I On wam przebaczył, Bóg przecież jest władcą łaski dla tych, którzy wierzą! Oto kiedy wycofywaliście się na górę nie bacząc na nikogo, a Posłaniec wzywał was na tyłach, wówczas On zsyłał wam troskę za troską, abyście się nie martwili, ani z powodu tego, co was minęło, ani z powodu tego, co was dosięgło. Bóg jest dobrze świadomy tego, co czynicie!” (3:152-53)

„Zaprawdę, jeśli są pośród was tacy, którzy się odwrócili tego dnia, kiedy się spotkały dwa szyki, to tylko szatan winien był ich potknięciu, z powodu tego, co oni dokonali. Bóg im już przebaczył, przecież Bóg jest przebaczający, pobłażliwy!” (3:155)

„O wy, którzy wierzycie! Nie bądźcie, jak ci, którzy nie uwierzyli i mówili o swoich braciach, kiedy oni wyruszyli w drogę po ziemi albo kiedy walczyli na wojnie: „Gdyby byli przy nas, to nie umarliby i nie zostaliby zabici...” Niech Bóg uczyni to strapieniem w ich sercach. Bóg daje życie i powoduje śmierć. Bóg widzi jasno to, co czynicie! Z pewnością, jeśli zostaniecie zabici na drodze Boga albo jeśli umrzecie... - to przecież przebaczenie od Boga i miłosierdzie lepsze jest od tego, co oni gromadzą! I na pewno, jeśli pomrzecie albo jeśli zostaniecie zabici, to ku Bogu zostaniecie zebrani!” (3:156-58)

„Jeśli pomoże wam Bóg, to nie będzie zwycięzcy nad wami! A jeśli On was pozostawi bez pomocy, to któż wam pomoże prócz Niego?! Niech więc wierzący zaufają Bogu!” (3:160)

„Czyż kiedy dosięgło was nieszczęście - chociaż wy zadaliście podwójne nieszczęście nie powiedzieliście: „Skądże to?” Powiedz: „To jest od was samych!” Zaprawdę, Bóg jest nad każdą rzeczą wszechwładny! To, co dosięgło was tego dnia, kiedy spotkały się oba oddziały, stało się za zezwoleniem Boga, aby On mógł poznać wierzących i aby mógł poznać obłudników. Powiedziano im: „Przybywajcie! Walczcie na drodze Boga!” Albo: „Brońcie się!” Oni powiedzieli: „Jeślibyśmy umieli walczyć, to z pewnością poszlibyśmy za wami.” Oni tego dnia bliżsi byli niewiary aniżeli wiary.” (3:165-67)

„I nie uważaj tych, którzy zostali zabici na drodze Boga, za umarłych. Przeciwnie, oni są żyjący! Oni u swojego Pana otrzymują zaopatrzenie, radując się tym, co dał im Bóg ze Swojej łaski. I oni radują się na myśl o tych, którzy się jeszcze z nimi nie połączyli i pozostali w tyle, ponieważ oni nie doznają żadnego strachu i nie będą zasmuceni. Oni się radują błogosławieństwem i łaską od Boga, i tym, że Bóg nie gubi nagrody wierzących.” (3:169-71)

„Bóg pozostawi wiernych w sytuacji, w jakiej się znajdujecie, jedynie do czasu, aż On rozróżni złego od dobrego. Bóg nie da wam poznać tego, co skryte; lecz Bóg wybiera spośród Swoich posłańców, kogo chce. Wierzcie więc w Boga i w Jego posłańców! A jeśli uwierzycie i będziecie bogobojni, to otrzymacie nagrodę ogromną.” (3:179)

Ostatni etap bitwy pod Uhud i kampania Hamra ‘al-Asad

Po ustaniu zamieszania związanego z plotką o śmierci Proroka, Towarzysze zebrali się wokół niego. Zemdlał od odniesionych ran. Zresztą rannych było również wielu jego Towarzyszy. W związku z tym wycofano się ku górze Uhud. W tym czasie armia Kurejszytów zaczęła opuszczać pole bitwy, gdyż panowało wśród nich przekonanie, że dokonano już rewanżu za klęskę pod Badr. Z drugiej strony, Mekkańczycy stwierdzili, że nie da się całkowicie wyeliminować muzułmanów. Zatem wojownicy wsiedli na konie i wielbłądy i skierowali się w stronę Mekki.

Wysłannik lękał się, że nieprzyjaciel może powrócić i dokonać drugiego ataku na Medynę. Następnego dnia nakazał tym, którzy walczyli dzień wcześniej, by się zebrali i udali się w ślad za wrogami. Niektórzy z plemienia Banu Abd al-Qays, wyznaczeni przez Abu Sufiana, usiłowali zdezawuować ten plan, mówiąc: „Ludzie zbierają się przeciwko wam, więc bójcie się ich”. Jednak wzmocniło to tylko wiarę wytrwałych, którzy odrzekli: „Wystarczy nam Bóg! Jakże to wspaniały poręczyciel!” (3:173).

Bardzo wielu żołnierzy znajdowało się w ciężkim stanie, niektórzy musieli być niesieni przez innych. W tym krytycznym momencie muzułmanie zebrali wszystkie swoje siły i podążyli wraz z Prorokiem do Hamra al-Asad, miejscowości oddalonej o ok. 15 km od Medyny. Tymczasem Mekkańczycy zarządzili postój i rozważali drugi atak na to miasto. Otrzymawszy jednak wieści o marszu muzułmanów, poprzedniego dnia przecież niemal pobitych, zrezygnowali z ataku i postanowili kontynuować powrót do Mekki.

Rozwaga Muhammada uratowała sytuację. Wróg nie zdecydował się na powtórną konfrontację z muzułmanami. Bóg objawił o tym następujące wersety:

„Ci, którzy odpowiedzieli Bogu i Posłańcowi, kiedy dosięgła ich rana; ci spośród nich, którzy czynili dobro i którzy byli bogobojni - otrzymają nagrodę ogromną! Niektórym mówiono: „Oto ludzie zebrali się przeciwko wam, bójcie się ich!”; lecz to pomnożyło tylko ich wiarę i oni powiedzieli: „Wystarczy nam Bóg! Jakże to wspaniały poręczyciel!” I oni powrócili z dobrocią i łaską od Boga, i nie dotknęło ich żadne zło. Oni postąpili zgodnie z upodobaniem Boga, a Bóg jest władcą łaski ogromnej.” (3:172-174)

Ku bitwie Rowu

Żydowskie plemię Banu Nadir było pierwotnie zaprzysięgłym sprzymierzeńcem muzułmanów z Medyny. Jednak jego członkowie potajemnie spiskowali z Mekkańczykami i z Hipokrytami medyńskimi. Próbowali nawet zabić Proroka, kiedy ich odwiedzał, łamiąc w ten sposób prawa gościnności i obowiązujący traktat. W związku z tym, Muhammad poprosił, aby opuścili swe strategiczne położenie, ok. 5 kilometrów od Medyny, na co wyrazili zgodę. Kiedy jednak Abdallah ibn Ubayy, lider Hipokrytów, obiecał im pomoc w przypadku wojny, zmienili zdanie. W następstwie tego muzułmanie otoczyli ich fortece. Widząc, że ani Mekkańczycy ani sprzymierzeńcy z Medyny nie spieszą się z udzieleniem pomocy, Banu Nadir opuścili miasto. Większość udała się do swych krewnych w Syrii, a inni do Chajbaru.

Wracając spod Uhud Abu Sufian wyzywał muzułmanów na rewanż bitwy pod Badr następnego roku. Kiedy jednak nadszedł wyznaczony czas, zabrakło Mekkańczykom woli walki. Abu Sufian wysłał natomiast Nu’ayma ibn Masuda (wówczas jeszcze nie muzułmanina) do Medyny, by rozgłaszał tam wieści o wielkich przygotowaniach wojennych Kurejszytów. Ze względów bezpieczeństwa Prorok udał się pod Badr z wojskiem liczącym 1500 żołnierzy, jednak wroga tam nie zastał. Muzułmanie czekali przez 8 dni, po czym wrócili do Medyny. Wyprawa ta nazwana została Badr al-Sughra (Badr mniejszy).

W roku 627 Prorok uzyskał informacje o tym, że atak na jego miasto przygotowują plemiona Anmar i Sa’laba. Wyruszył zatem wraz z 400 wojownikami do Zat al-Riqa. Niebawem jednak okazało się, że nieprzyjacielskie plemiona uciekły i mógł wrócić do Medyny. Następnie konieczne stało się zabezpieczenie od ataków ze strony plemienia Banu Mustaliq. Zostało ono pokonane siłą 700 wojowników. W drodze powrotnej Hipokryci usiłowali - ale bez skutku -wywołać niezgodę pomiędzy Emigrantami a Ansarami. Objawione wówczas wersety ujawniły zamiary Hipokrytów (63:1-11).

Bitwa Rowu

W tym samym roku (627), przybyła do Mekki grupa wypędzonych Żydów z plemienia Banu Nadir, pomiędzy nimi Sallam ibn Abi al-Huqayq, Huyayy ibn Akhtab oraz kilka osób z Banu Wa’il. Spotkali się z Kurejszytami, zachęcali ich do kontynuowania walki i obiecali wsparcie i pomoc. Następnie ludzie ci udali się do plemion Ghatafan i Qays Alan, także obiecując pomoc, jeśli zdecydują się na walkę z Muhammadem. Intrygi doprowadziły do powstania wielkiej antymuzułmańskiej koalicji, złożonej z mekkańskich politeistów, plemion pustynnych ze środkowej Arabii, Żydów (tych wypędzonych i tych mieszkających jeszcze w Medynie) oraz Hipokrytów. Ostatnie dwie grupy stanowiły swego rodzaju piątą kolumnę.

Dowiedziawszy się o niebezpieczeństwie, Prorok zwołał naradę. Towarzysze jednogłośnie radzili pozostać w Medynie i stąd się bronić. Salman al-Farsi sugerował konieczność wykopania rowu wokół miasta. Propozycja uzyskała akceptację i gorączkowo zabrano się do dzieła. Prace trwały 6 dni. Wysłannik podzielił muzułmanów na dziesięcioosobowe grupy, które miały ze sobą współzawodniczyć. Sprawa była pilna, czasu niewiele, a dodatkowe utrudnienie stanowił głód. Ażeby zmniejszyć uciążliwość z nim związaną, przywiązywano sobie do brzucha kamień i śpiewano:

„Jesteśmy tymi ludźmi, którzy złożyli przysięgę wierności Muhammadowi; Musimy więc walczyć na drodze Boga, Dopóki żyjemy. Jeśliby Bóg nam tego nie umożliwił, To nie bylibyśmy prowadzeni, Nie dawalibyśmy jałmużny ani nie modlilibyśmy się. O Boże, daj nam spokój ducha, I umocnij nasze stopy, gdy zetrzemy się z wrogiem!”[16]

Prorok, pracując razem z wszystkimi, odpowiadał następującym dwuwierszem:

„O Boże, prawdziwe życie to życie przyszłe, Przeto wybacz winy Pomocników i Emigrantów”.[17]

Podczas kopania rowu odsłonięto wielką skałę, której nikt nie potrafił ukruszyć. Poinformowano o tym Proroka, który przyszedł ze swoim kilofem. W błysku iskier, przepowiadał: „Dano mi klucze do Persji, moja wspólnota ją zdobędzie”. Uderzył skałę po raz drugi i, ponownie w świetle iskier, oświadczył: Bóg jest największy. Otrzymałem klucze do Bizancjum. Moja wspólnota je zdobędzie.”[18]

Medyna w niebezpieczeństwie

Sojusznicy, w sile 20 000 zbliżali się do Medyny z nadzieją na rozstrzygające starcie w otwartym polu. Jednakże, kiedy spostrzegli nową strategię muzułmanów, rozłożyli się obozem w pobliżu rowu. Medyńczycy nie dysponowali więcej niż 3 000 żołnierzy. Na dodatek z wrogiem nawiązało już kontakt plemię Banu Qurejza i Hipokryci. Zgodnie ze słowami Koranu (33:12-20), kiedy Hipokryci po raz pierwszy zobaczyli nieprzyjaciela, to już byli w nastroju defetystycznym. Usiłowali też wpłynąć na innych mieszkańców miasta. Jeśliby zaś wróg zdołał do niego wejść, to z pewnością nie zawahaliby się, by je zdradzić.

Wysłannik okazał po raz kolejny swój geniusz, gdy zatrzymał żołnierzy w obrębie miast, aby mogli bronić swych domów przed ewentualnym atakiem Banu Qurejza. Moment krytyczny przyszedł wówczas, gdy Banu Qurejza wysłali człowieka, który miał zorientować się co do nastrojów kobiet muzułmańskich. Został on jednak zabity przez Safiję, ciotkę Proroka.

Tymczasem trwały potyczki łuczników i wzajemne obrzucanie się kamieniami. Muhammad zaś przystąpił do próby podzielenia sił nieprzyjacielskich. Nawiązał kontakt z przywódcami plemienia Ghatafan i, oferując im pokój, namawiał do wycofania się. Nu’aym ibn Ma’sud, jeden z liderów armii oblegającej miasto, który przed bitwą przybył do niego, by zasiać niezgodę, obecnie skłaniał się już do islamu. W czasie bitwy przyjął potajemnie islam i przystał na zalecenie Muhammada, by zbuntować Banu Qurejza. Nu’aymowi udało się ich nastawić przeciwko Kurejszytom twierdzeniem, że ci ich opuszczą w potrzebie i w związku z tym powinni wycofać swą pomoc, chyba że Mekkańczycy dadzą im zakładników. Zaś Kurejszytom powiedział, że Banu Qurejza nie spełnią swej obietnicy pomocy i będą lawirować, żądając zakładników, którzy by dzielili ich los w razie klęski. Ta strategia powiodła się i wśród Sojuszników rosła niezgoda.

Wysłannik, wspierany przez górę Sal za miastem, nakazał, by w Rowie wykonano wąskie przejście, przez które, jak sądził będą starać się przejść czołowi wojownicy kurejszyccy. Nie mylił się i pojawili się tam – by stoczyć pojedynek – znani wojownicy z Mekki: Amr ibn Abd Wudu, Ikrima ibn Abi Jahl, Hubayra ibn Abi Wahb, Dinar ibn al-Chattab, oraz Naufal ibn Abdallah ibn al-Mughira.

Zadufany w swoją siłę i umiejętności, Amr zszedł ze swego konia, by stawił czoła Alemu, który został wyznaczony przez Wysłannika do walki z nim. Podszedł do Alego z mieczem opuszczonym, po czym szybko go podniósł i uderzył Alego. Trafił jednak w jego tarczę. Ali tymczasem zadał mu tak silny cios, że wokół nich uniósł się kłąb pyłu. Dało się słyszeć okrzyk Allahu akbar (Bóg jest największy): Ali zabił swego przeciwnika. Pokonał również Dinara, Hubayrę i Naufala. Nikt już nie chciał przechodzić przez to samo miejsce.

Oblężenie trwało 27 dni. Muzułmanie cierpieli głód, zimno, niekończący się grad strzał i kamieni, ciągle próby przejścia rowu. Sytuacji nie poprawiały intrygi i zdrady w samej Medynie. Koran opisuje te zdarzenia następująco:

„(Wspomnijcie,) kiedy oni przybyli ku wam z góry (ze wschodu) i z dołu (z zachodu), i kiedy (wasze) spojrzenia się odwróciły, a serca podeszly do gardeł, i (wy, którzy byliście słabej wiary) poddawaliście się pustym i niewłaściwym myślom o Bogu. Tam (, pośród takich okoliczności) wierni zostali poddani próbie, i objęło ich potężne drżenie. I (wspomnijcie,) kiedy obłudnicy, i ci, w których sercach była choroba (w tej właśnie chwili), mówili: „Bóg i Jego Wysłannik nie obiecali na niczego, prócz złudzeń”. A kiedy grupa spośród nich rzekła: „O, ludzie z Jasribu! Nie zdołacie (tutaj) stawić czoła wrogowi, więc wycofajcie się (do swych domów)! A część spośród nich prosiła Proroka o zezwolenie, mówiąc: „Przecież nasze domy są wystawione (na atak)”, choć (w rzeczywistości) nie były wystawione. Oni jedynie pragnęli zbiec.” (33:10-13)

Po czterech tygodniach oblężenia wojsko oblegające było już znużone a wtedy właśnie zaczął dąć silny, zimny wiatr ze wschodu. Namioty fruwały w powietrzu, nie dało się palić ognisk, a piasek z deszczem cięły twarze żołnierzy. Hudajfa al-Jamani, wysłany przez Proroka w celu śledzenia poczynań nieprzyjaciela, podsłuchał słowa Abu Sufiana: „Chodźcie, jedziemy do domu!”[19]

Muzułmanie odnieśli sukces. Według Koranu, wspierały ich siły niewidzialne (aniołowie):

„O, wy, którzy wierzycie! Wspomnijcie łaskawość Boga względem was, kiedy to zeszły do was zastępy (wroga), a My zesłaliśmy przeciwko nim gwałtowny, (mroźny) wiatr i niewidzialne dla was zastępy (niebiańskie). A Bóg widział wszystko to, co czyniliście.” (33:9)

Bitwa Rowu stanowiła ostatnią próbę Kurejszytów, mającą na celu zniszczenie islamu i muzułmanów. Obserwując upokarzające wycofywanie się wrogów, Wysłannik oświadczył: „Od tej pory będziemy maszerować na nich, już nie będą w stanie nas zaatakować”.[20]

Po odejściu nieprzyjacielskiej armii, Prorok Muhammad zwróci swoją uwagę na Banu Qureyza, którzy zdradzili muzułmanów i sprzeniewierzyli się zawartemu z nimi traktatowi. Udzielili tez schronienia takim liderom plemienia Banu Nadir, jak Huyay ibn Achtab, który został z Medyny wypędzony i kontynuował spiskowanie spoza miasta.

Ledwie Wysłannik powrócił z kampanii Rowu, a już przyszedł do niego Anioł Gabriel i rzekł: „Ja nie zdjąłem mojej kolczugi i udaję się na spotkanie Banu Kurejza”.[21] Zatem Muhammad nakazał Towarzyszom wyruszyć w kierunku tego plemienia. Dotarłszy na miejsce, rozłożył swój namiot naprzeciwko ich fortecy. Wybaczyłby im, gdyby o to poprosili, oni jednak woleli stawiać opór. Oblężenie trwało 25 dni. W końcu poprosili o warunki poddania się, zgadzając się na osąd S’adha ibn Muadha, który wydał wyrok zgodny z nakazami Tory. Oznaczało to nie tylko koniec spisków Banu Qurejza, ale i kres ich obecności w Medynie.

Sa’d ibn Muadh, przywódca Ansarów, został ranny w bitwie Rowu. Modlił się: „Boże, jeśli będę mógł ponownie walczyć u boku Wysłannika, to spraw, bym przeżył. Ale jeśli nie, to jestem gotów na śmierć”. Zmarł krótko po załatwieniu sprawy Banu Qurejza”.[22]

Droga do Mekki

Jak wykażemy później, zwycięstwem, które otworzyło wrota nowych i wspanialszych zwycięstw, był traktat w Hudajbija. Skończyło się zagrożenie płynące z Mekki, a Prorok wysyłał do sąsiednich krajów posłańców, zapraszających ludzi do islamu. Przystąpił również do rozwiązywania innych problemów, które pojawiły się w Arabii.

Większość Żydów z plemienia Banu Nadir przesiedliła się do Chajbaru. Razem z nimi, ich rodacy z tamtego miasta kontynuowali pracę przeciw islamowi, już to z Kurejszytami, już to z Banu Ghatafan. Banu Nadir odegrali czołową rolę w formowaniu przymierza antymuzułmańskiego, pokonanego w bitwie Rowu. W tych okolicznościach, muzułmanie musieli działać, aby zabezpieczyć swobodę głoszenia islamu na Półwyspie Arabskim.

Kara, jaka dotknęła Banu Kurejza pobudziła Żydów Chajbaru do połączenia się z Banu Ghatafan i planu ataku na Medynę. Kiedy zaś już czynili przygotowania do tego, po traktacie z Hudajbija, Wysłannik pomaszerował na Chajbar. Zachowywał się jednak tak, jakby miał na celu plemię Banu Ghatafan, zmuszając je w ten sposób do schronienia się w swoich granicach, nie ośmielając się na pomoc Żydom w Chajbar. Wówczas to Prorok nagle zwrócił się w kierunku Chajbar. Rolnicy, którzy rankiem opuścili swe domy i wyszli do swych upraw, teraz, widząc wojska muzułmańskie zbliżające się do miasta, udawali się w pośpiechu do pobliskiej cytadeli. Muhammad oblegał Chajbar przez 3 tygodnie. Pod koniec oblężenia, zebrał j żołnierzy i powiedział: „Jutro wręczę sztandar temu, kto kocha Boga i Jego Posłańca i jest kochany przez Boga i Jego Posłańca. Bóg umożliwi nam poprzez niego zdobycie Chajbaru.”[23] Następnego dnia, prawie każdy spodziewał się otrzymać sztandar. Jednakże, Posłaniec spytał o Alego. Powiedziano mu, że „ma bolące oczy”, przeto Prorok posłał po niego, zaaplikował swą ślinę na bolące oczy Alego i wręczył mu sztandar. Ali udał się z wojskiem do fortecy i, po zaciętej bitwie, Chajbar został zdobyty. Między jeńcami była Safija, córka Akhtaba ibn Huyay, przywódcy Banu Nadir. Poślubiając ją, Wysłannik nawiązał relacje z pokonanym ludem.

Bitwa pod Mu’ta

W atmosferze pokoju, przyniesionej przez traktat z Hudajbija, Prorok wysłał listy do sąsiednich królów, zapraszając ich do islamu. Król Shurahbil z Busry, arabski chrześcijanin, nakazał zabić posła (Harith ibn Umayr). Było to niewybaczalne naruszenie zwyczaju międzynarodowego oraz prestiżu islamu i nie mogło pozostać bez odpowiedzi. Wysłannik sformował armię 3 000 ludzi, z Zajdem ibn Haritha jako dowódcą, i powiedział: „Jeśli coś stanie się Zajdowi, to dowództwo przejmie Dżafar ibn Abi Talib. Jeśli zaś i on zginie, to dowódcą ma zostać Abdallah ibn Rawaha. W przypadku, gdyby coś przydarzyło się i jemu, to sami wybierzcie jednego spomiędzy was na dowódcę.”

Kiedy armia muzułmańska dotarła do Mu’ta, napotkała stutysięczną armię bizantyjską. Zanosiło się na nierówną i zaciętą bitwę. Każdy Muzułmanin musiałby walczyć z 33 wrogami... Tymczasem, Wysłannik był w meczecie, relacjonując walkę ludziom dookoła niego. Zajd wziął do rąk sztandar i rzucił się z wojskiem na szeregi nieprzyjaciela. Zginął. Sztandar przeszedł do Dżafara ibn Abi Taliba. On także zginął. To samo stało się z Abdallahem ibn Rawaha. Teraz sztandar przeszedł w ręce jednego z „mieczy Boga” Chalida ibn Walid, nazywany od tamtego czasu „Mieczem Boga.”[24]

Nocą, Chalid ustawił oddziały tylne w przednim szeregu i zmienił skrzydła, umieszczając te z lewego na prawe i vice versa. Widząc rano nowe oddziały przed sobą, armia bizantyjska straciła ducha bojowego. Kiedy zapadła noc, strony wycofały się. Muzułmanie wrócili do Medyny tylko z 12 stratami. Chociaż strategicznie rzecz ujmując, było to dla muzułmanów zwycięstwo, to czuli się zawstydzeni przed spotkaniem z Prorokiem. On jednak przywitał ich ciepło i pocieszał: „Nie uciekliście. Wycofaliście się, by dołączyć do mnie, a przeciwko nim wyruszycie później.”

Zdobycie Mekki i jego konsekwencje

W roku 627 Prorok śnił, że on i jego Towarzysze wejdą bezpiecznie do Świętego Meczetu w Mekce, z ogolonymi głowami i bez lęku. Jak wyjaśnimy niżej, wcześniej nie pozwolono im wejść do tego miasta, co zaowocowało kontrowersyjnym traktatem w Hudajbija. Na początku jego warunki wywołały niezadowolenie muzułmanów, jednak w objawionych wersetach Koranu traktat został- co znamienne- nazwany „jawnym zwycięstwem”.

Dwa, następujące po nim lata dowiodły słuszności tej nazwy. Tacy przywódcy Kurejszytów, jak Chalid ibn Łalid, czy Amr ibn al-As zostali muzułmanami, a islam rozprzestrzenił się po całej Arabii. Posłańcy zanieśli wieść o nim, wraz z listami Proroka, także do innych krajów. Pod koniec tego okresu, Banu Bakr (sprzymierzeni z Kurejszytami) zaatakowali Banu Khuda’a (sprzymierzeńców muzułmanów) i zabili kilku członków tego plemienia. Tym samym zerwany został rozejm pomiędzy Mekkańczykami a Prorokiem i jego wspólnotą. Nie będąc jednak zdolnymi do pokonania muzułmanów, Kurejszyci starali się odnowić rozejm. W tym celu przybył do Medyny sam Abu Sufian. Muhammad jednak odmówił spotkania z nim.

Rozpoczęły się przygotowania wojenne. Jak to miał w zwyczaju, Prorok utrzymywał w tajemnicy cel wyprawy, nawet przed żonami i przyjaciółmi. Kiedy Abu Bakr zapytał swa córkę Aiszę (żonę Muhammada), gdzie mają tym razem wyruszyć, ta odrzekła zgodnie z prawdą, że nie wie. Jednak pewien Emigrant, Khatib ibn Abi Balta’a domyślił się intencji Proroka i wysłał do Mekki list, informujący o jego przygotowaniach i zamiarach. Muhammad, dowiedziawszy się o wszystkim dzięki za Objawieniu, nakazał Alemu i Zubajrowi zdobyć ów list od kobiety, której go powierzył Khatib. Misja skończyła się pomyślnie.

Wysłannik opuścił Medynę z 10 000 ludzi. Dwa lata wcześniej, gdy wyruszył do Mekki w sile 1600 ludzi, by wykonać mniejszą pielgrzymkę, umrę, nie mógł tego uczynić i – aby uniknąć rozlewu krwi- zawarł traktat w Hudajbija. Wynikający z niego pokój przysporzył islamowi wielu nowych wyznawców.

Towarzysze nie znali celu, dopóki nie otrzymali rozkazu marszu na Mekkę. Zbliżając się do miasta, Wysłannik Boży polecił każdemu żołnierzowi rozpalić ognisko. Ponieważ zaś Mekkańczycy podczas swych podróży przez pustynię zapalali jedno ognisko na jeden namiot, to obecnie sądzili, że armia muzułmańska liczy 30 000 ludzi. Nie mając realnych szans na obronę, postanowili poddać miasto. Takie posunięcie doradzał także Abu Sufian, zaproszony prze Muhammada do obejrzenia armii muzułmańskiej.

Prorok Muhammad chciał uniknąć rozlewu krwi. Podzieliwszy armię na sześć kolumn, nakazał aby każda z nich weszła do Mekki inną trasą. Zakazał swym dowódcom stosowania przemocy, chyba że zostaną zaatakowani. Ogłosił także: „Bezpieczni będą ci, którzy schronią się w Ka’bie, w domu Abu Sufiana albo w swoich własnych domach”.[25]

Prorok wjechał do Mekki na mule, w pokorze i nie myśląc o rewanżu. Zbliżył się do Ka’by skromnie i wdzięczny Bogu za zwycięstwo misji, którą miał do wykonania. Zatrzymawszy się przy świątyni, spytał swych nieprzyjaciół: „Jak sądzicie, co z wami uczynię?” Odrzekli: „Jesteś człowiekiem szlachetnym, synem szlachetnego człowieka”. Wysłannik Boży oświadczył: „Dzisiaj nie będzie oskarżania. Bóg wam wybaczy. On jest Najmiłosierniejszy spośród miłosiernych. Możecie iść w swoją stronę”.[26]

To był koniec politeizmu w Mekce. Burząc i niszcząc posągi, znajdujące się w Ka’bie, prorok Muhammad recytował:

„Przyszła prawda i zniknął fałsz. Zaprawdę, fałsz musi zniknąć!” (17:81)

Niemal wszyscy Mekkańczycy stali się teraz Towarzyszami Proroka.

Bitwa pod Hunajn

Plemiona arabskie trwały w oczekiwaniu, kto zwycięży, mówiąc: „Jeśli Muhammad okiełzna swój lud, to jest Prorokiem”. W konsekwencji, po jego zwycięstwie, zaczęli tłumnie przyjmować islam. Zelektryzowało to plemiona pogańskie i zorganizowały one, w celu skoordynowania swoich planów ataku, wielkie zgromadzenie w pobliżu Taif. Plemiona Hawazin i Thaqif, znane z odwagi i biegłości w sztuce łuczniczej, objęły przywództwo tej nowej koalicji i wspólnie przygotowywano ekspedycję przeciwko Mekce. Poinformowany o ich ruchach przez Abdallaha ibn Hadrada, wysłanego dla zasięgnięcia języka, Prorok opuścił Mekkę z 12 000 muzułmanów, zasilonymi 2 000 nowych konwertytów. Nie chciał walczyć w Mekce, aby nie narażać jej mieszkańców.

Bitwa odbyła się pod Hunajn, doliną położoną pomiędzy Mekką a Taif. Nowi muzułmanie okazali więcej entuzjazmu, niż mądrości i więcej uniesienia niż wiary i ufności w słuszność swej sprawy. Nieprzyjaciel miał przewagę, dzięki doskonałej znajomości terenu. Zorganizowano zasadzkę, w którą wpadła przednia gwardia muzułmanów. Wojownicy wycofywali się w wielkim zamieszaniu pod gradem strzał.

Prorok, spokojny, jak zawsze tak i teraz w tej ciężkiej chwili, popędził swego konia naprzód. Jego wuj Abbas jechał po prawicy, a kuzyn Fadl po lewej stronie. Podczas gdy Abu Sufian usiłował go powstrzymać, Wysłannik wykrzyknął: „Teraz bitwa rozgorzała. Jestem Prorokiem, w którym nie ma kłamstwa. Jestem potomkiem Abdul Muttaliba”.[27] Abbas zawołał: „Towarzysze, którzy złożyli przysięgę wierności, pod drzewo akacjowe!”[28] Ze wszystkich stron dał się słyszeć głos: „Labbajk!” (Do twoich usług!) i Towarzysze Proroka zebrali się wokół niego. Wróg, obecnie w centrum armii muzułmańskiej, został okrążony. Mądrość i hart ducha Proroka odmieniły bieg bitwy: z klęski w zwycięstwo. Zdobyto obóz wroga, wraz ze stadami, które zabrano na wyprawę, oczekując łatwego zwycięstwa.

Ci, którzy zdołali uciec, schronili się w Taif. Zwycięstwo muzułmanów skłoniło plemiona pustynne do przyjęcia islamu, a niebawem również buntownicy z Taif poddali się i uczynili to samo.

Wyprawa do Tabuk

Wynik spotkania Bizantyjczyków i muzułmanów w Mu’ta szokował Arabię i Bliski Wschód, gdyż Bizantyjczycy nie zwyciężyli, choć ich przewaga liczebna była ogromna. W rezultacie przyjęło islam wiele na pól niezależnych plemion, żyjących w Syrii i na pobliskich terytoriach. W tych okolicznościach cesarz wschodni Herakliusz zarządził przygotowania do inwazji Arabii.

W odpowiedzi, Muhammad błyskawicznie zdecydował o stawieniu czoła nieprzyjacielowi w polu. Każda oznaka słabości mogła ożywić zamierającą po Hunajn opozycję wewnętrzną zewnętrzną i (Hipokrytów). Ci zaś nawiązali już kontakt ghassanidzkim księciem chrześcijańskim i z cesarzem bizantyjskim. Wybudowali też w pobliżu Medyny – jako bazę operacyjną – meczet, który Koran nazywa Meczetem Dirar ( 9:107).

Pojmując powagę sytuacji, Wysłannik publicznie zaapelował do muzułmanów o przygotowywanie się do wojny i, wbrew swej zwykłej praktyce, oświadczył, że celem są Bizantyjczycy.

Była połowa lata, straszliwe upały dokuczały niemiłosiernie, pora zbiorów dopiero się rozpoczęła, i odczuwano brak żywności. Na dodatek nieprzyjaciel był jednym z dwu ówczesnych mocarstw. W związku z tym, każdy przeznaczał na przygotowania do konfrontacji, to co posiadał. Wielkie sumy pieniężne przekazali Osman i Abdurrahman ibn al-Auf. Entuzjazm był tak duży, że ledwo udało się zatrzymać tych, dla których brakło koni lub wielbłądów oraz broni, co niezwykle poruszyło Proroka. Bóg sławi ich w Koranie (9:92). Przygotowania i sama wyprawa posłużyły do oddzielenia ludzi szczerze wierzących od Hipokrytów.

W roku 631 armia muzułmańska w sile 30 000 żołnierzy wyruszyła z Medyny pod dowództwem Proroka Muhammada i pomaszerowała na Tabuk, w pobliżu granic bizantyjskiej Syrii. Jednak cesarz bizantyjski zmienił swoje plany i wycofał armię, gdyż muzułmanie pojawili się nadspodziewanie wcześnie – jeszcze zanim zdołano zakończyć koncentrację wojsk.

Muhammad z armią stacjonował w Tabuk (w oczekiwaniu na Bizantyjczyków) 20 dni, i w międzyczasie zmusił kilka podległych Bizancjum państw do płacenia muzułmanom podatku pogłównego (dżyzja). Wiele plemion chrześcijańskich przyjęło dobrowolnie islam. To bezkrwawe zwycięstwo umożliwiło muzułmanom umocnić swoją pozycję przed rozgorzeniem konfliktu z Bizancjum, a także rozbiło siłę politeistów i Hipokrytów w samej Arabii.


[1] Człowiek ów był na dobrej drodze do zostania królem Medyny w chwili przybycia tam Proroka Muhammada. Widząc, jak wielu ludzi przyjmuje autorytet Muhammada, sam przyjął islam.
[2] Ibn Sa‘d, 3:162.
[3] Muslim, “Kitab al-Jihad wa al-Siyar,” 30; Waqidi, Maghazi, 1:48-49.
[4] Ibn Hanbal, 1:411, 418.
[5] Ibn Hisham, 1:621.
[6] Ibn Hanbal, 1:368.
[7] Ibn Kathir, 3:350.
[8] Abu Dawud, 2:53; Muslim, 5:170.
[9] Bukhari, “I‘tisam,” 28; Ibn Hisham, Sira, 3:68.
[10] Bukhari, “Jihad,” 164; Abu Dawud, “Jihad,” 6.
[11] Haythami, Majma‘ al-Zawa’id, 6:109.
[12] Qadi ‘Iyad, Shifa’, 1:78-9; Hindi, Kanz al-‘Ummal, 4:93.
[13] Ibn Hisham, 3:99.
[14] Ibn Sa‘d, Tabaqat, 8:413-15.
[15] Ibn Kathir, Al-Bidaya, 4:35-6.
[16] Bukhari, “Manaqib al-Ansar,” 9; “Maghazi,” 29; Muslim, “Jihad,” 123-25.
[17] Bukhari, “Manaqib,” 9; Muslim, “Jihad,” 127.
[18] Ibn Hisham, 3:230; Ibn Kathir, Al-Bidaya, 4:116.
[19] Ibn Hisham, 3:243.
[20] Bukhari, “Maghazi,” 29; Ibn Hanbal, 4:262.
[21] Bukhari, “Maghazi,” 30.
[22] Ibn Hisham, 3:238, 262; Ibn Sa‘d, 3:423-24; Tabari, Tarikh, 3:49.
[23] Bukhari, “Maghazi,” 38.
[24] Ibn Hanbal, 5:299; Tabari, 3:110.
[25] Ibn Kathir, 4:331-32.
[26] Ibn Sa‘d, 2:142; Ibn Hisham, 4:55; Tabari, 3:120; Baladhuri, Futuh al-Buldan, 1:47.
[27] Bukhari, “Jihad,” 52; Muslim, “Jihad,” 78.
[28] Ibn Kathir, 4:373.

Pin It
  • Utworzono .
Copyright © 2024 Witryna Fethullaha Gülena. Wszelkie prawa zastrzeżone.
fgulen.com to oficjalne źródło na Fethullaha Gülena, znany turecki uczony i intelektualnej.